Czy wyobrażasz sobie przeglądarkę, która nie tylko wyświetla strony, ale… myśli razem z Tobą? Taką, która rozumie, czego szukasz, zanim skończysz pisać pytanie, i pomaga Ci szybciej wyciągnąć sedno z internetowego chaosu? Perplexity AI właśnie przedstawiło Comet – narzędzie, które według twórców nie jest „kolejną przeglądarką”, a osobistym agentem AI. Ma nie tylko pokazywać wyniki, ale też interpretować, porządkować i… czasem nawet od razu odpowiadać za Ciebie.
Brzmi odważnie? Tak. Rewolucyjnie? Może. Przyszłościowo? Zdecydowanie warto się temu przyjrzeć.
🟨 Grok 4: Postdoktorancki geniusz z cieniem kontrowersji
Przeglądarka, która myśli za Ciebie?
Brzmi jak science fiction? A jednak – właśnie tak twórcy Comet opisują swoją nową przeglądarkę. Ma to być inteligentny asystent, który rozumie kontekst tego, co robisz w internecie, obserwuje, co masz otwarte, i potrafi działać samodzielnie – bez potrzeby przełączania się między kartami, kopiowania informacji czy żmudnego porównywania wyników.
Zamiast klikać w dziesiątki linków i przeskakiwać między zakładkami, po prostu… działasz. Comet robi resztę. Wyobraź sobie, że w trakcie jednej sesji w przeglądarce możesz:
– zarezerwować wizytę u lekarza i od razu wysłać maila z potwierdzeniem,
– porównać ceny tego samego produktu z kilku sklepów bez otwierania dodatkowych kart,
– zaakceptować zaproszenia na LinkedIn bez wchodzenia na stronę,
– sprawdzić dostępność konsoli Switch 2 w różnych sklepach internetowych — bez przeklikiwania się przez Allegro, x-kom i Media Expert.
To nie jest już klasyczne „wyszukiwarka – klik – czytaj – działaj”. Comet chce przeskoczyć kilka kroków naraz i podać Ci gotowe rozwiązanie, zanim zdążysz się rozproszyć.
Co potrafi Comet? Funkcje, które mogą zmienić sposób, w jaki korzystasz z internetu
Comet nie próbuje być kolejną „szybszą” czy „ładniejszą” przeglądarką. Ona zmienia zasady gry – i robi to dzięki kilku naprawdę interesującym funkcjom:
- Agent AI w bocznym panelu – zawsze pod ręką, gotowy do działania. Widzisz długi artykuł? Comet go podsumuje. Szukasz czegoś w sklepie? Sprawdzi dostępność. Potrzebujesz przypomnienia? Zorganizuje spotkanie. To jakby ChatGPT siedział obok Ciebie – i miał podgląd na to, co właśnie robisz.
- Automatyzacja codziennych zadań – od pisania maili, przez rezerwowanie lotów, aż po zsynchronizowanie tego wszystkiego z Twoim kalendarzem. Robisz mniej, osiągasz więcej.
- Multiplatformowość z prawdziwego zdarzenia – Comet nie ogranicza się do jednej strony. Może analizować dane z LinkedIna, podczas gdy Ty przeglądasz Twittera. Albo wyciągać szczegóły z maili i od razu proponować terminy w kalendarzu. Wszystko dzieje się w tle, bez Twojego klikania.
- Porównywanie zawartości kart – funkcja przypominająca Ceneo, ale wbudowana bezpośrednio w przeglądarkę. Masz otwartych kilka ofert? Comet sam wyciągnie z nich różnice i poda Ci gotowe porównanie.
- Obsługa rozszerzeń Chrome – korzystasz z uBlocka, Grammarly czy LastPassa? Żaden problem. Comet opiera się na Chromium, więc wszystkie Twoje ulubione wtyczki będą działać jak zawsze.
- Wyszukiwarka domyślna: Perplexity AI – zapomnij o Google. Zamiast klasycznej listy linków, Comet serwuje gotową odpowiedź. Jeśli potrzebujesz źródeł – też je dostaniesz, ale nie musisz w nie klikać, żeby dostać to, po co przyszedłeś.

Prywatność: czy Comet naprawdę „jest tylko dla Ciebie”?
Twórcy Comet zapewniają, że Twoje dane mogą być przechowywane lokalnie i nie są wykorzystywane do trenowania modeli AI. Brzmi uspokajająco, prawda? Ale sprawa nie jest taka zero-jedynkowa. CEO Perplexity, Aravind Srinivas, sam przyznał, że firma planuje gromadzić dane również spoza aplikacji – np. z przeglądanych stron czy działań użytkownika. I choć wszystko odbywa się w granicach polityki prywatności, to warto wiedzieć, na co się piszemy.
Zresztą, jeśli zajrzymy do oficjalnego dokumentu, znajdziemy tam jasno zaznaczoną informację: prompty i odpowiedzi użytkowników mogą być przechowywane przez firmę. Wniosek? Comet nie jest narzędziem offline, które działa w całkowitej izolacji. To raczej asystent, który widzi, słucha i zapamiętuje – a to coś, co warto mieć z tyłu głowy, zanim zaczniemy go używać jak osobistego doradcy.
Techniczne ograniczenia, o których warto wiedzieć
Jak to zwykle bywa z nowinkami – nie wszystko działa idealnie. Na ten moment z Comet mogą korzystać tylko użytkownicy płatnego planu Perplexity Max, który kosztuje… aż 200 dolarów miesięcznie. To stawia Comet w czołówce najdroższych „przeglądarek AI” na rynku – i zdecydowanie nie jest to rozwiązanie dla każdego. Na tym jednak nie koniec.
Choć integracja z Gmailem zapowiada się ciekawie, w praktyce bywa niestabilna – głównie przez ograniczenia narzucane przez samo Google. Możesz więc trafić na sytuację, gdzie część funkcji po prostu nie zadziała. I choć cały interfejs Comet wygląda nowocześnie i wręcz futurystycznie, to AI nie zawsze trafnie interpretuje treści. Czasami wyciąga błędne wnioski lub gubi się w kontekście – co może być frustrujące, zwłaszcza gdy oczekujesz szybkiej i precyzyjnej pomocy.
Ambitne plany? To mało powiedziane
Perplexity nie ukrywa, że mierzy bardzo wysoko – i nie chodzi tu tylko o ulepszenie przeglądania internetu.
- Firma chce osiągnąć miliard zapytań tygodniowo już do końca 2025 roku. To tempo godne największych graczy w branży.
- CEO, Aravind Srinivas, zasugerował nawet, że gdyby Google został kiedyś zmuszony do sprzedaży Chrome’a, Perplexity byłoby gotowe go przejąć. Odważna wizja? Oj tak. Ale pokazuje skalę ich apetytów.
To, co dziś nazywamy „przeglądarką”, w ich oczach jest zaledwie początkiem. Comet ma stać się czymś w rodzaju „kognitywnego systemu operacyjnego” – czyli czymś, co nie tylko pokazuje Ci internet, ale rozumie go razem z Tobą. I prowadzi Cię przez niego, jak osobisty pilot. Brzmi futurystycznie? Tak. Ale Perplexity naprawdę wierzy, że właśnie tam zmierza przyszłość sieci.
Podsumowanie: czy Perplexity Comet to przyszłość internetu?
Comet od Perplexity to odważna próba zdefiniowania przeglądarki internetowej na nowo. Zamiast być jedynie pasywnym narzędziem do wyświetlania stron, Comet aspiruje do roli inteligentnego asystenta, który rozumie kontekst, wspiera użytkownika w działaniu i automatyzuje wiele codziennych zadań online. To kierunek, który może rzeczywiście zapowiadać przyszłość przeglądania internetu – bardziej aktywną, zintegrowaną i opartą na sztucznej inteligencji.
Z drugiej strony, wysoka cena, techniczne ograniczenia i niedoprecyzowane kwestie prywatności sprawiają, że narzędzie to pozostaje na razie rozwiązaniem dla wąskiej grupy entuzjastów nowych technologii. Czy Comet zrewolucjonizuje sposób, w jaki korzystamy z internetu? Być może. Na dziś to wciąż eksperyment – ale taki, który warto uważnie obserwować.


